Polski węgiel – polskie wydobycie ma trwać do 2050 roku, wg umowy społecznej pomiędzy rządem, a górnikami. Zakłada ona stopniowe wygaszanie kopalni. Jak prezentuje się jakość polskiego węgla, na tle świata? Czemu dopłacamy do górnictwa? I co moglibyśmy za to sfinansować?
Ile wydobywamy węgla?
Ilość wydobywanego węgla nie jest tajemnicą. Oficjalne dane można znaleźć w kilku miejscach. Wynika z nich, że wydobycie polskiego węgla regularnie spada.
„I to nie jest jedynie kwestia szurającego od miesięcy po dnie wydobycia węgla, które w tym roku na razie tylko raz było powyżej 4 mln t (styczeń 2024 r.: 4,12 mln t). Żeby było wszystko jasne: przed majem 2020 r., kiedy produkcja zaliczyła najniższy wynik w historii: 3,19 mln t – do takiej sytuacji w polskim górnictwie węgla kamiennego nie doszło nigdy wcześniej.
Ale powoli jesteśmy też świadkami zwijania się najmniej rentowych kopalni. Nie chodzi jednak w tym przypadku o ustalenia umowy społecznej, której harmonogram zakłada fedrowanie do 2049 r. Węglokoks Kraj poinformował o wydaniu przez Wyższy Urząd Górniczy negatywnej opinii dotyczącej robót górniczych w KWK Bobrek-Piekary w rejonie Bobrek-Miechowice.” – czytamy na portalu Bizblog.
Jak prezentuje jakość węgla wydobywanego w Polsce?
Ludzie twierdzą, że powinniśmy skupić się na wydobywaniu surowca z terenów Rzeczypospolitej, w celu zaspokojenia potrzeb energetyki krajowej. Nie rozumieją czemu, mając cały teren Śląska w swoich granicach, importujemy dodatkowo węgiel z innych krajów. Są dwie kwestie w tej sprawie; jakość i efektywność wydobycia.
„Ten węgiel ja nazywam odpadem (…). Polski węgiel jest tak fatalnej jakości, wszyscy to wiemy, szału nie ma” – mówiła na konferencji podkomisji stałej do spraw sprawiedliwej transformacji minister Marzena Czarnecka.
W Polsce, za wysoką zawartość siarki uznaje się węgiel zawierający ponad 1% siarki. Czy nasz węgiel jest w takim razie dobrej jakości?
”Powodów takiej sytuacji jest kilka. Przede wszystkim, polski węgiel energetyczny przegrywa z konkurencją ze względu na swoją słabą jakość. W porównaniu do surowca z Rosji, Kolumbii czy Australii, węgiel wydobywany na Śląsku ma wysoką zawartość popiołów (nawet do 40%), siarki (do 1,22%) i metali ciężkich. Rodzi to poważne problemy przy jego wykorzystaniu, polegające m.in. na zagrożeniu dla instalacji elektrowni czy konieczności wdrożenia dodatkowych systemów ochrony środowiska. Wszystko to przekłada się na koszty – te nie występują, gdy używa się węgla lepszej jakości.” – czytamy na Energetyka24.
Żeby być konkurencyjnym, trzeba mieć niskie ceny lub dobrej jakości produkt, który się obroni. Węgiel wydobywany w Polsce nie ma ani jednego, ani drugiego.
Australijczycy i USA wydobywają, a my nie możemy?
Nie ma sensu porównywać kopalń w Australii, czy Ameryce do naszych. My nie mamy takich zasobów węgla, jakie mają oni. Wydobycie nie jest tak trudne, jak u nas. Mamy dużo większe problemy z górotworem. W Polsce pokłady węgla znajdują się na głębokości około 1000 metrów pod ziemią, gdzie panują wysokie temperatury, pokłady węgla są cienkie, a dodatkowo występują tąpania i duża zawartość metanu. W USA lub Australii występują złoża odkrywkowe, wysoka mechanizacja górnictwa lub niższe płace dla górników.
Wydobycie jednej tony węgla w porównaniu z Australią, czy krajami Ameryki jest naprawdę trudne. Ponadto w Polsce istnieje znaczna biurokracja; na jednego pracownika pod ziemią przypada prawie tyle samo pracowników na powierzchni.
W niektórych kopalniach górnicy muszą przebyć aż dwie godziny drogi do złoża węgla.
Polski węgiel – kwestie dopłat
Poza jakością pozostaje jeszcze kwestia kosztów wydobycia. Polski węgiel jest drogi. Przez wysoką cenę, nie można go wyeksportować, a jednocześnie spalanie go podwyższa koszty energetyki.
Polskie górnictwo cały czas wymaga „ratowania”. Na 2024 rok, przychody budżetu Rzeczypospolitej szacuje się na 682 miliardów złotych.
„A jest co chronić. W budżecie zapisano dotację dla branży górniczej w wysokości 7 mld zł. To oznacza, że w przeliczeniu każda polska rodzina dopłaci do górnictwa 500 zł. To są niewyobrażalne pieniądze i niewyobrażalna skala, jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy 70 tys. Górników” – zaznacza Janusz Steinhoff w wywiadzie z Money.pl
Ile to jest i czy to dużo? Jest to ok. 1% budżetu rocznego. Jak plasuje się ta wartość w porównaniu z innymi wydatkami?
„Oto planowane środki z budżetu państwa na rok 2024:
- Wojska Obrony Terytorialnej 1,587 mld zł (s. 54);
- Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego 844 mln zł (s. 67);
- Wojska specjalne niecałe 750 mln zł (s. 54);
- Służba Kontrwywiadu Wojskowego 590 mln zł (s. 54);
- Służba Wywiadu Wojskowego 349 mln zł (s. 54);
- Centralne Biuro Antykorupcyjne 312 mln zł (s. 67).
Dodatkowo, na Najwyższą Izbę Kontroli przeznaczono 441 mln zł (s. 40).” – czytamy na portalu Energetyka24.pl
Premier Tusk ogłosił, że na budowę CPK zaplanowano 155 mld zł. Rocznie koszt górnictwa, to tak, jakby sfinansować ok. 4,5% tej ważnej inwestycji. Lotnisko będzie powstawało przez wiele lat, a więc jest to regularne +/- 4,5% corocznie (może się zmienić wielkość dopłat , inflacja, ostateczny koszt itp., więc trzeba to ostrożnie szacować).
Pierwsza elektrownia atomowa w Polsce, ma wynieść ok. 150 mld zł. Dopłaty do górnictwa zapewniły by ok. 4,7% tej inwestycji w skali roku. A jest to 150 mld rozłożone na kilka do kilkunastu lat budowy.